Najnowsze wpisy, strona 4


wrz 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 0

Nie pisaliśmy jakies dwa tygodnie. Nie wiem czy policzył ten czas. Myslę, że policzył czas od: 'popisałbym komuś' do 'popisałbym komuś'. Nie było pomiedzy. Pomiędzy nie istnieje. Ja tak naparawde w ogole nie jestem. Zawarta jestem w paru słowach, które czasem wydaja mu się niezwykłe. W jego naiwności. Ale tak naprawde najwiecej jest mnie w tym czasie, który moge poświęcić na wyczytanie żalów. 'Coś się stało?'... 'Nie, nic się nie stało'. No nie potrafię napisać, że mnie trochę ta rola chyba uwiera. Że nie ma już może we mnie pokory. A może nie lubię być na półgwizdka. Nie lubię być sprowadzaną do ściany płaczu. Myślę sobie, że mogłabym zniknąć, że znikne już niedługo, i nic.

I nic nic nic.

Nie mam ochoty znaczyć nic.

po_cichu : :
lip 16 2003 Słowotok. Myślotok.
Komentarze: 0

A myślę sobie tak, że nie lubie nawet myśleć, że tak myślę. Takie niskie, niezrozumiałe dla mnie zachowania. Nawet ja nie potrafię ich wytłumaczyć, a co dopiero tłumaczyć innym. Co chwila powtarzam sobie: ' będę normalna, to nie on, to ja, to zmiana we mnie, a nie w nim'. Ciągle myślę, popieram i zwalczać w sobie będę, że przyzwyczajanie się jest złe, bo wszystko zmienia się szybciej niż myślimy. najpierw jesteśmy niezbędni, potem okazuje się, że nie. A przecież nikt nam tej niezbędności nie  obiecywał. Może ją sobie sama wmówiłam? A może faktycznie się coś zmieniło? Nie ocenię, za bardzo się złoszczę.

Kuuurwaaa! Nie może być tak, że istnieje jedyna osoba to wyrzucania z siebie negatywnych emocji i się okazuje, że akurat wszystkie negatywne emocje są na nią skierowane.

Nie, ja sobie z tym, nie radzę, chcę wyjechać i zapomnieć.

po_cichu : :
lip 15 2003 Cieszę się,
Komentarze: 1

że jednak mam to miejsce. Te problemy pojawiają się od czasu do czasu, a o tych właśnie nie mam komu powiedzieć.

Teraz to już problem niestety ze mną samą. Nie powinnam być zazdrosna, bo nie mam o co, ani o kogo. jestem tylko takim człowiekiem od zwierzeń. I lubie rozmawiać, ot tyle. Ale to prawa wyłączności nie daje. A potem pojawia się bezsilność i zaciskanie pięści, że komuś innemu wszystko tak łatwo przyszło, a ja stanę się marginalna. Miałam trzeci raz nie płakać, ale teraz płaczę bardziej przez siebie. Jeszcze tylko pare dni, jeszcze tylko pare...

Nalepiej, żeby nikt nie stawał się niezbędny. Najlepiej.

po_cichu : :
cze 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Generalnie jest tak, że staram się przyzwyczaić do nowej sytuacji.

Bywa, że jest mi tak źle, że się skręcam w środku. A jedyna osoba, której bym to mogła powiedzieć, to właśnie ta, przez którą tak się czuję. A ja nie moge doprowadzić do takiej sytuacji, ze bliska mi będzie 'obca' osoba.

W ogóle chora sytuacja.

Kiedyś pisał: 'Takie proste, najechać na kogoś myszką, kliknąć dwa razy i napisać "Witaj". Niewykonalne'. Racja.

Ale ja sama dzisiaj zamknęłam się w pancerz. Za długo wczoraj płakałam. Myślę, że zrobiłam dobrze.

po_cichu : :
cze 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Jakby mnie ktoś uderzył w brzuch. Albo w twarz.

Nie mam zwyczaju liczyć swoich 'dobrych uczynków', robię je z ogromną radością kiedy kogoś lubie. Po takich słowach zaczynam jednak myśleć, że mi za nie nie zapłacono. Nigdy nie chciałam tak myśleć, chciałam być bezinteresowna, ale nie potrafię. To przez to, że ciągle chce mi się płakać.

Nie wiem z jakiego powodu bardziej: dlatego, że zrobiło mi się bardzo przykro po tych słowach, czy nad swoją głupotą. Tyle razy sobie powtarzam: nie przywiązuj się do jednej osoby za bardzo, to nie ma sensu. Ludzi trzeba 'wypróbować', poznać dobrze, a dopiero potem... Tylko, że zdawało mi się, że rok to już wystarczająco dużo czasu, żeby cieszyć się 'na kogoś'. Widać za mało. A może w tym przypadku zawsze byłoby za mało?

Kiedyś rozmawialiśmy że między jego pokoleniem a moim sa ogromne różnice. Ze w moim ludzie łatwiej i bez namysłu używają wielkich słów i deklaracji. Nie zgadzałam się, ale myślę że i wielkie i te małe deklaracje są ważna. Czuje się oszukana jego słowami. Myślę sobie, że gdyby ktoś mnie lubił nie oglądałby teraz filmu, bo nie ma ochoty ze mną rozmawiać. I wiedziałby pewnie, że nie mogę powstrzymać tych przeklętych łez.

No ale nie wie.

Tylko, że to go wcale nie usprawiedliwia.

Ciekawe czyon tez myślał kiedyś dłużej niz pieć minut nade mną, kiedy mówiłam, że coś mnie martwi? Pytanie retoryczne, nie myślał. Ma problem z zapamiętywaniem najprostszych faktów, zdarzeń, zawsze trzeba było mu przypominać, zdarzało się że o jednej sprawie rozmawialiśmy dwa razy, bo on nie mógł sobie przypomniec , ze już o tym mówiliśmy.

Boże, jaka ja głupia jestem.

Tak. To przez to, że za bardzo się nim cieszyłam.

po_cichu : :