Komentarze: 3
'Mogę czytać Twojego bloga?' 'Mozesz' 'Ale tam nic nie ma...'
Od siebie do siebie: Dziwisz się. Najpierw mieć pretensje co tam pisze, potem, że nie pisze, co będzię następne?. Nieracjonalna jestem? Wiem. Ale co ja na to poradze, hem?
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
'Mogę czytać Twojego bloga?' 'Mozesz' 'Ale tam nic nie ma...'
Od siebie do siebie: Dziwisz się. Najpierw mieć pretensje co tam pisze, potem, że nie pisze, co będzię następne?. Nieracjonalna jestem? Wiem. Ale co ja na to poradze, hem?
Obraził się. Najnormalniej w świecie. A co... No nie, napisał, że się nigdy nie obraża, ale traci chęć do rozmowy. Czy to nie jest równoważne? Głupia gęś jestem. Po co się przejmować? A podobno faceci to twarde stworzenia. Jakbym miała robić statystykę, to faceci obrażają się dwa razy częściej, niż kobiety. Co za paranoja. Co za brak pewności siebie. Przecież to się człowiek porżnąć może, jak się musi z każdego zdania tłumaczyć. Jestem złośliwa, owszem, ale dla wszystkich i moja złośliwość nigdy nie ma na celu obrazić innych. Ja po prostu złośliwie postrzegam świat, z ironią, zmrużonymi oczami (oczyma?), i półuśmiechem.
A zaczęło się:
ON
cześć
JA
witam
JA
czemu się odezwałeś, skrajnie ci się nudzi?
Ehh, gdyby to jeszcze była obca osoba...Obca zareagowała na podobne słowa:
Obcy
Lubię Twoją złośliwość
Tylko, że ja głupia się tym przejmuje.
Teraz czekam na Jacka, chciałabym mu się wyżalić, ale chyba próżne me czekanie, poza tym na brata nie ma co narzekać, jego zna dłużej. Dobrze, że mam edytorJ.
To się nazywa brak wyczucia. Z mojej strony oczywiście. Nie rozróżniam kiedy coś można powiedzieć , a kiedy nie. Albo prościej bark taktu. Tak, to oczywiste. Wiem. Ale z drugiej strony czy jest sens się przejmować??? Przynajmniej w tym przypadku? Czy potrafię się nie przejmować?
Idę sobie skołować jakieś cichy, bo chyba absolutnie wszystko mam w praniu. A tak mi się spać chce. A jutro trzeba będzie wstać. O jaka ja głupia jestem. O jaka głupia.
A jutro trzeba będzie wszystko naprawić. Grzecznie przeprosić. Obiecać, że już tak nie będę. A co będzie potem? A potem, to ja się zacznę wkurzyć, że on się o takie bzdury obraża i skoro już swoja ironią na prawo i lewo szafować nie będę mogła, to ja dziękuje bardzo za takie konwersacje.
Przemek coś zniknął. Nawet nie wiem dlaczego. Ma go po prostu nie być. A tak go uwielbiałam. Jestem najlepszym przykładem na zmienność kobiety. Najlepszym. To zresztą jedna z nielicznych cech stricte kobiecych. Zgubiłam gdzieś jego nr telefonu. Gdzieś tam mam adres, ale pewnie nie napisze. On za mną nie tęskni, a mi tylko tak dziwnie, że tak wiele się we mnie mogło wypalić. Za bardzo mi zależy. To nigdy na dobre nie wychodzi.
Dobra, dobra, idę.
P.S. Kiedy ten blog będzie działać??
Środek kwietnia, pada śnieg. Oglądałam ostatnio film o jakimś efekcie cieplarnianym. Wszyscy umarli. No prawie wszyscy, bo jakby wszyscy to by nie było filmu. A może i lepiej? Kiepski był i na dodatek sobie myślę przez niego, że koniec świata idzie. Ale daje złudzenie (śnieg naturalnie). Jest grudzień, do matury jeszcze tyle czasu, za chwilę wyjdę na sanki potem napije się wina, przeczytam jakąś książkę, może obejrzę film, mam mnóstwo czasu, życie płynie wolno, a ja się z tego śniegu cieszę. I dziwić się, że nie mam problemów, skoro mnie kurwa nie strzela z powodu śniegu w kwietniu. Dziwić to się można, że tak na siłę owych problemów szukam. Zostały dwa tygodnie do matury (no dobra, troszeczkę więcej), powinnam zająć się zadaniami, zagadnieniami, powinien mnie złapać paraliżujący stres. Mam chyba wystarczająco problemów. Po co szukam nowych?